15 01 2017
Pułapka rozwoju osobistego – wszystko z umiarem
Zacznę od tego, że nie chcę demonizować tematu rozwoju osobistego. Istnieje wiele świetnych książek w tej kategorii i pomagają one w temacie organizacji swojego trybu pracy, czy realizacji konkretnych celów.
Szukanie potwierdzenia
Problem pojawia się, gdy przeginamy z ilością tego typu materiałów. Gdy przygotowywałem ten wpis, przeglądałem dużo wiadomości z fanpageu na Facebooku. Praktycznie połowa osób nie pyta o nic konkretnego, tylko szuka potwierdzenia, czy to co robi (albo ma zamiar zrobić) jest dobre. Janek Fijor w jednej ze swoich audycji już chyba o tym wspominał (może była to audycja innego prowadzącego, nie pamiętam na 100% – nie bijcie :D) – sporo maili przychodzi od osób, które już zrobiły jakiś research, właściwie do podjęły już decyzję, ale chcą by ktoś kogo znają im przytaknął i potwierdził „tak to dobry pomysł”. Sam nieraz coś takiego do kogoś napisałem – może też miałeś okazję.
Gdy najbliższe otoczenia nie zapewnia nam takiego potwierdzenia, to szukamy tego gdzieś na zewnątrz – tutaj pojawia się ogromne zapotrzebowanie na taki „potwiedzaczy”. Bardzo dobrze, że chcemy coś z kimś przedyskutować (chociaż głównie chcemy by ten ktoś potwierdził, że nasz pomysł jest dobry). Problem pojawia się wtedy, gdy z tym przesadzamy i po raz kolejny odkładamy działanie. Właśnie na takich osobach można żerować i opchnąć im kolejną książkę, która naprawdę jest o tym samym. Jeśli zauważyłeś, że częściej przeglądasz materiał na temat efektywnej pracy/rozwoju, niż faktycznie przykładasz się do solidnej pracy, to powinna zaświecić Ci się czerwona lampka.
Treść, którą można zmieścić na 5-10 stronach, jest rozciągana na 100 stron
Po przeczytaniu paru książek, artykułów, albo po zobaczeniu paru filmów na temat rozwoju osobistego, zauważały, że wiele rzeczy jest rozdmuchiwanych. Czasami książka, w której jest parę sensownych myśli ma 300-500 stron, chociaż spokojnie można to zmieścić w połowie. Po sukcesie jednej książki pojawia się często odcinanie kuponów. Np. bardzo dobra moim zdaniem książka (opinie są mieszane, według mnie akurat ta jedna jest godna polecenia) „Bogaty Ojcie, Bideny Ojciec”.
Jest tam sporo przydatnych wskazówek. Nie chcę wnikać w autentyczność opisywanych w książce historii, chodzi o sam fakt przekazanych tam pomysłów. Po sukcesie książki zaczęło się odcinanie kuponów.
Sam byłem naiwny i po fajnej pierwszej książce zamówiłem parę kolejnych. Było to prawie zawsze maglowanie tego samego tematu z innymi anegdotami. Same w sobie kolejne książki nie były takie złe, gdy nie czytano wcześniej pierwszej książki serii. Jednak miałem wrażenie, że to odcinanie kuponów i sprzedawanie ponownie tego samego.
Znowu banalny wniosek: kupienie od czasu do czasu jednej książki na temat rozwoju osobistego, to miła lektura (o ile lubisz tego typu materiały – niektórym one zwyczajnie nie podchodzą). Kupienie paru jednocześnie, to bardzo prawdopodobnie strata czasu. Chyba, że czytasz takie książki jako tymczasowy zastrzyk motywacji – trzeba przyznać, że niektóre inspirują, dają kopa do działania, chociaż zawierają mało konkretów.
Żeby nie było tak banalnie – czas na polecenie czegoś konkretnego.
Polecę coś od siebie – streszczenie w formie video wielu ciekawych książek na temat rozwoju osobistego.
Jeśli interesuje Cię tematyka rozwoju osobistego, ale nie widzi Ci się czytanie tomisk, by wyłuskać z nich to co najważniejsze, to polecam ten kanał na YouTube: Fight Mediocrity.
Trochę mnie odstrasza ta przesadnie pozytywna, motywująca muzyka z tych filmów 😉 ale w sumie fajne streszczają wiele najważniejsze pomysły z książek.
Tutaj parę przykładów jego filmów:
The 48 Laws Of Power:
The Way of the Superior Man
Można sobie zobaczyć od czasu do czasu 1 film w ramach przerwy od pracy, ale wpadajcie w pułapkę oglądania tego typu materiałów przez godzinę, zamiast faktycznie nad czymś pracować? Nie miałeś dzisiaj napisać parę strona pracy dyplomowej? 😀 Sio do roboty!
Temat kołczów
W internecie opinie to często ekstrema. Albo widzimy fanatyków czegoś, albo osoby, które czegoś skrajnie nie lubię i wyzywają od najgorszego. Większość neutralnego środka się zwyczajnie często nie wypowiada. Tak samo jest w temacie kołczów. Prawda zawsze leży po środku: jest to osoba, która pracując z Tobą indywidualnie, albo przez swoje szkolenia online ma Ci pomóc osiągnąć jakiś cel. Wykonują pracę, którą niektórzy potrzebują i na tym zarabiają – dobrze, niech wiedzie się im jak najlepiej. Problem jest znowu, gdy przesadzamy czasem, który poświęcamy na materiały i śledzenie takiego szkoleniowca. Wyżej wspominałem, że masę osób szuka potwierdzenia, gdy nie dostaje go od swojego otoczenia. Niestety teraz pojawia się śliski temat, bo taki kołcz może taką potrzebę i słabość łatwo wykorzystać. Kup kolejne szkolenie, albo książkę, w której po raz kolejny powiemy Ci to co chcesz usłyszeć. I to w sumie tyle: zachowacie trochę zdrowego rozsądku, nie bądźcie ślepo zapatrzeni w internetowe autorytety.
W internecie bardzo łatwo o fałszywy autorytet – nie dajcie się zaślepić przez sam zasięg
Temat wiąże się punktem o kołczach. Masz odpowiedni budżet: możesz kupić za niego zasięg na Facebooku. Parę ładnych zdjęć, banerów, kasa zainwestowana w kampanie reklamową i już mamy fanpage z paroma tysiącami lajków, na której promujemy szkolenia.
Sam widzę u siebie, że mając pewien zasięg w internecie w niszy IT, czytelnicy i widzowie (szczególnie ci młodsi) spostrzegają mnie jako kogoś kim nie jestem. Nie raz spotkałem się z wiadomościami typu „jako ekspert programista”, albo co jeszcze gorsze „guru programowania” – „doradź mi proszę w tym i w tym”. Problem w tym, że jestem programistą przeciętnym. Początkującym mogę coś przekazać, ale przeraża mnie to jak wiele osób grubo przecenia moje faktycznie doświadczenie. Mam jakieś +/- 5 lat komercyjnego doświadczenia. Parę swoich projektów, w których zajmowałem się „wszystkim”, całą otoczką wokół produktu, gdzie programowanie to może 30-40% pracy i będę przez to potrzebował więcej lat doświadczenia, niż osoby którą zajmują prawie w 100% programowaniem, by zasłużyć na miano eksperta. Lubię tą całą otoczką tworzenia produktu i sam proces programowania przy tym produkcie. Na moje potrzeby aktualnie wystarcza mi być w sferze „przeciętnego klepacza kodu” – sprawia mi to satysfakcję i przy okazji blogowania/nagrywania na YT bardzo lubię przekazywać swoją wiedzę komuś mniej doświadczonem. Do miana eksperta w dziedzinie programowania sporo mi jeszcze jednak brakuje.
Jak chcecie śledzić jakiś prawdziwy autorytet w dziedzinie programowania, to polecam subować Coldwinda. Bardzo sympatyczny i ogarnięty typ.
Nie wpadajcie proszę w pułapkę śledzenia i wierzenia komuś tylko dlatego, bo ma duży zasięg.
Istnieją również przypadki, gdzie duży zasięg znaczy coś innego: przystępne przekazywanie wiedzy – często tej podstawowej. Dzięki temu TheNewBoston ma grubo ponad milion abonentów (ma talent do tłumaczenia laikom czegoś na chłopski rozum – dodatkowo nagrywający Bucky Robrts jest niesamowicie sympatyczną osobą), albo nasz polski pan Mirosław Zelent: świetny nauczyciel dla osób chodzących do szkoły średniej/gimnazjum. Czasami przewinie się tam jedna, czy druga zła praktyka programistyczna, ale na na polskiej jutubowej scenie materiałów dla uczących się podstaw programowania wypada on bardzo dobrze – niestety na forach programistycznych często pojawiają się przesadzone opinie, że „materiały Zelenta są bardzo słabe” – są one prawie idealne dla swojej grupy docelowej. Czytałem historie masy ludzi, którzy zaczynali od zera z jego materiałów i złapali bakcyla, by na poważniej dalej uczyć się we własnym zakresie. Należy docenić jaką pracę włożył w swoje materiały.
Rozmawiałem kiedyś ze znajomym szkoleniowce od agile, który wspominał o znajomym, który ma lekkie pióro, dobrze przekazuje wiedzę: szukam on autorytetów w różnych tematach i pomagał im w pisaniu przystępnej książki. Czasami autorytet nie idzie w parze z przekazywaniem wiedzy (szczególnie widziałem to na studiach) i taka kolaboracja może wyjść bardzo dobrze.
Zrobił się może mały offtop. 😉 Wróćmy do tematu rozwoju osobistego.
Skrócona treść tego co znajdziecie w większości materiałów o rozwoju osobistym
Pomyślałem, że streszczę najważniejsze punkty, które powtarzane są w większości książek na temat „sukcesu i rozwoju osobistego”. 😉 Może komuś zaoszczędzę tymi paroma zdaniami parę godzin czytania.
- Należy zbudować rutynę, a nie polegać głównie na spontanicznych zrywach. Przykład jednej mojej rutyny: co 2 tygodnie wrzucam materiał z serii „Programista po/na emigracji”, która pomogła zbudować fajny zasięg przez regularną treść.
- Opóźniona gratyfikacja. Popularny Marshmallow experiment. Nie bądź dzieckiem, które od razu wpierdziela swoje cukierki. 😀
- Dźwignie. Zamiast brnąć ślepo do przodu warto się czasami zatrzymać i pomyśleć jaką dźwignię można stosować, by praca poszła nam sprawniej. Dla programisty sporą dźwignią jest język angielski – pomaga on w korzystaniu z lepszych przykładów/materiałów do nauki i pomaga w negocjowaniu z zagranicznym klientem.
- Iteracja: planowanie, realizowanie planu i modyfikowanie planu na podstawie efektów. Czyli taki mini agile. Warto w jakimś stopniu planować co się chce robić, następnie realizować ten plan i na podstawie efektów ten plan modyfikować.
- Zdrowie fizyczne: dbanie o zdrowie fizyczne wpływa na WSZYSTKO. Często jest to maglowane w materiałach o rozwoju osobistym. Idź czasami pobiegać, albo zastąp batonik jabłkiem.
- Nie przejmuj się przesadnie opinią innych. Większość chce dobrze, nie zna Twojej sytuacji i masz często mylne wrażenie, że chcą Ci przeszkodzić. Często przejmowanie się opinią innych to kwestia percepcji. Najczęściej większość Twojego otoczenia ma gdzieś co robisz i nie problem tkwi głównie w Twojej głowie.
- Wydawaj mniej niż się zarabia. Łatwo powiedziane. 😉 Ale budowa poduszki finansowej pozwala na podejmowanie większego (kontrolowanego) ryzyka i stawia Cię często w lepszej pozycji w negocjacjach. Powoli, ale konsekwentnie buduj jakieś zaplecze finansowe.
- Działaj i popełniaj dużo błędów. Najszybciej się na nich uczysz. Najwięcej krytykują Ci, którzy najmniej robią. Patrz punkt o nie przejmowaniu się opinią innych.
- Usprawnianie swojego systemu pracy. Warto czasami czytać o sztuczkach związanych z efektywną pracą i sprawdzać co u nas się sprawdza. Osobiście polecam zainteresować się techniką pomodoro.
- Zasada Pareta. Często 20% naszego wysiłku odpowiada za 80% efektów. Starach się identyfikować czym jest w Twoim przypadku te 20% i staraj się poświęcać na to więcej czasu. Ogranicz działania, którą zajmują dużo czasu, a jest z nich mało korzyści. Może da się to zautomatyzować, kupić oprogramowanie, które to robi, ale w miarę tanio zlecić to komuś innemu?
- Bycie przydatnym dla innych. Ważny punkt w temacie biznesu. Jak jesteś z tym co robisz przydatny dla innych, to prawdopodobnie można na tym zarobić. Skuteczna monetyzacja takiej przydatności, to już osobny temat.
- Znalezienie swojego konika. Dużo osób ma problemy ze znalezieniem tego, co lubi w życiu robić. Jak to znajdziesz, to łatwiej o regularną pracę. Laska w tej kwestii mądrze gada. 😀
To tyle na dzisiaj. 🙂 Od jakiegoś czasu chciałem poruszyć ten temat i cieszę się, że udało się coś na temat skrobnąć i nagrać.
Have fun.
Mateusz
O papierowym wydaniu książki „Junior Developer” O projektach, które mi nie wyszły – naliczyłem 29
Łatwo lekko i na temat 🙂
Jak rozpoznać dobrego trenera rozwoju osobistego? Nie będzie mówił, że możesz zmienić wszystko w swoim życiu i że możesz to zrobić już, teraz i szybko. Ważne aby się na to nie złapać. Traktowanie Kołczów jak bogów wynika często ze stosowanych technik manipulacyjnych. Jeśli jeszcze się nie spotkałeś (choć pewnie już tak) z NLP to zachęcam do tego. Temat mocno ciekawy, a czy działający i skuteczny – no cóż, nie wiem.
A Twój wpis jak zwykle czytało się świetnie 🙂
Hej
interesuje się od kilku lat tematami związanymi z rozwojem osobistym i całkowicie zgadzam się z trafną diagnozą i syntetycznym ujęciem rozległego tematu.
Gratuluje
Mądrze gadasz a linki do YT są super 😛
Co do dźwigni mocną rzeczą w informatyce są te wszystkie ansible’y i puppety 😛 szczególnie jeśli nie jesteś czysto klepaczem kodu a procesem rozwoju oprogramowania zajmujesz się całościowo, tj. również go utrzymujesz 🙂
Jestem zainteresowany techniką mini-agile. Jakieś sugestie jak mogłoby to wyglądać?
Z rozwojem osobistym jest ten problem, że wypełnia próżnię po tradycji. Ludzie dojrzewają w środowisko bez hierarchii wartości, więc łapią się każdej poznawczo dostępnej rzeczy umożliwiającej orientację w świecie.